Quantcast
Channel: ZAPISKI MAMY
Viewing all 142 articles
Browse latest View live

Magiczne ogrody

$
0
0

skrzat witający gości
 
Pierwszy raz usłyszałam o tym miejscu, gdy Franke miał kilka miesięcy i była to bardzo nieprzychylna opinia. Dlatego wybierając się tam za namową znajomych nie spodziewałam się fajerwerków. Byłam raczej sceptycznie nastawiona, ale uznałam, że najważniejsze, żeby Franek miał frajdę. W końcu dzieci cieszą się z badziewnych, grających zabawek na monety porozstawianych w podrzędnych centrach handlowych.


Gdy tylko weszliśmy do środka szczęka mi opadła i musiałam ją chwile zbierać z ziemi. Spodziewałam się typowego parku rozrywki dla dzieci, gdzie pełno obdrapanych plastikowych zabawek, zamiast drogi jest klepisko, a toalety można znaleźć po zapachu. Tym czasem Magiczne Ogrody to miejsce niesamowicie zadbane i dopracowane w każdym detalu. Pomimo tego, że jest usytuowane na niewielkim wzgórzu, bardzo łatwo się po nim poruszać. Idąc wybrukowanymi ścieżkami znajdziecie mapy ogrodu, które pomogą wam się odnaleźć, wśród wielu dostępnych tam atrakcji. Wzdłuż ścieżek rosną wielobarwne kwiaty oraz krzewy, trawa jest wszędzie wystrzyżona. Jeśli się dobrze przyjrzycie, zobaczycie ile osób cały czas pracuje nad nienagannym wyglądem ogrodu.

No dobrze, ale przejdźmy do najważniejszego, atrakcji dla dzieci. Jest to miejsce przeznaczone dla maluchów, przedszkolaków i dzieci ze szkół podstawowych, nastolatek będzie się tu nudził. Oczywiście nie wszystkie atrakcje przeznaczone są dla każdego, ale każdy znajdzie coś dla siebie. Jest na przykład olbrzymia zjeżdżalnia, która cieszy się duża popularnością, ale my nawet do niej nie podchodziliśmy, bo kto by później tłumaczył Franiowi, że to nie dla niego. Do jednej z krain zwanej uroczyskiem wpuszczane są tylko starsze dzieci pod opieką dorosłych, ponieważ młodsze maluchy mogłyby się wystraszyć.

Franiowi najbardziej podobała się Robankowa Łąka, Wodny Świat, ciuchcia w Bulwiakowej Osadzie oraz oczywiście tratwy. Mnie natomiast oprócz pięknych ogrodów najbardziej podobały się drewniane zabawki na placach zabaw oraz ręcznie napędzana karuzela. Warto tu właśnie wspomnieć, że w Magicznych Ogrodach nie znajdziecie pstrokatych, grających zabawek na żetony. Zabawki są napędzane siłą mięsni, wiec dobrze zabrać ze sobą tatę na wyprawę, choć Panie też radzą sobie całkiem nieźle. Poza tym wszędzie tu pełno animatorów, poprzebieranych za wróżki, bulwiaki i rycerzy. Wszyscy są mili, uśmiechnięci i gotowi do zabawy.

Podsumowując naprawdę warto się tam wybrać, my w tym roku byliśmy już dwa razy. Za każdym razem Franek świetnie się bawił, wychodził stamtąd ledwo żywy i padał gdy tylko wsiadaliśmy do samochodu. Z Warszawy nie jest bardzo daleko i gdyby nie kiepska droga na pewno bywalibyśmy tam dużo częściej.

Na koniec zostawiam Was ze zdjęciami tego cudownego miejsca, sami oceńcie czy warto się wybrać do Magicznych Ogrodów.

Marchewkowe Pole

marchewkowe pole
 
Robankowa Łąka


robankowa łąka

Wodny Świat

wodny świat

Szalejemy w Wodnym Świecie


Mruczące Drzewce

mruczące drzewce

Smocze Gniazdo



Zabawki w Smoczym Gnieździe 

plac zabaw

Ciuchcia w Bulwiakowej Osadzie


Tratwy


Krasnoludzki Gród

krasnoludzki gród

Karuzela napędzana siłami mięśni rodziców

kransoludzki gród

Wielka zjeżdżalnia

rodzinny park tematyczny

rodzinny park tematyczny

rodzinny park tematyczny

rodzinny park tematyczny

rodzinny park tematyczny


Nocnik 3w1 Dot.Pot

$
0
0


dot baby

Gdy tylko zrobiło się ciepło rozpoczęliśmy z powrotem odpieluchowywanie Frania. Tak to już nasze drugie podejście i muszę przyznać, zę idzie dużo gorzej niż w zeszłym roku. Kiedy to splot różnych nieprzychylnych czynników sprawił, ze po 3 miesiącach korzystania z nocnika, Franuś wróciła do pieluch. Teraz gdy powrotem wróciliśmy do nauki korzystanie z nocnika, stał się on nieodłączną częścią naszego domowego krajobrazu.

Kiedy wreszcie mogłam uprzątnąć z salonu kolorowe maty, a w TK Maxxie kupiła ładne pojemniki na zabawki, nagle w naszym salonie zawitał paskudny kawałek plastiku czyli nocnik. W pierw pomyślała, że to tylko przejściowe i zaraz wstawi się go do łazienki. Jednak tak się nie stało, ponieważ Franek często w ostatniej chwili przypomina sobie, że chce mu się siusiu i nie ma już szans dobiec do toalety. Po miesiącu nie wytrzymałam i zaczęłam szukać jakiejś ciekawej, niebrzydkiej alternatywy.

Tak właśnie wpadłam na nocnik Dot Pot od Dot Baby. Był to pierwszy nocnik, który mi się naprawdę spodobał i na dodatek spełnia aż 3 funkcje. Jest nocnikiem, podstawką dla dziecka oraz nakładką na toaletę. Dlatego zabieramy go gdy jeździmy do rodziców na weekend, mamy wtedy wszystko w jednym kompaktowym opakowaniu. Dot.Pot jest niewielkich rozmiarów, choć nie jest tak mały jak nasz nocnik turystyczny.

Nocnik


Ma ergonomiczny kształt, jest więc wygodny dla dziecka. Przednia część jest delikatnie wyprofilowana, aby chłopcy nie siusiali sobie po nóżkach. Część wewnętrzną można łatwo wyjąć i umyć, nie brudząc całego nocnika, podczas wylewania jego zawartości. Spód posiada gumowe kropki, dzięki czemu dobrze trzyma się każdej powierzchni. Nie ma typowego oparcia, jego rolę spełnia rączka, która służy także do przenoszenia. Jest ona tak wyprofilowana, aby nie wbijała się w plecy i malucha mógł się oprzeć. Franuś nie korzysta nigdy z oparcia w nocnikach, więc ciężko mi powiedzieć czy jest to komfortowe rozwiązanie dla dziecka, na pewno rączka jest wygodna dla rodzica.

Nakładka na sedes


Stanowi część nocnika, dlatego jest tak samo jak on wyprofilowana. Od spodu ma miękką gumę, dzięki której nakładka się nie ślizga i świetnie dopasowuje się do kształtu toalety. Gumowy spód sprawia, że jest ona bardzo uniwersalna i pasuje do wszystkich standardowych toalet. Zdaniem producenta, gdy przyjdzie czas na zmianę nocnika na toaletę, znajomy kształt nakładki będzie bardzo pomocny w nauce. Nam na razie jeszcze trochę brakuje do nauki korzystanie z sedesu.

Podest


Po wyjęciu wkładu oraz nakładki na sedes i odwróceniu nocnika, otrzymujemy podest. Jest on od góry oraz od dołu zabezpieczony gumą, dzięki czemu jest bardzo stabilny. Ma udźwig do 40 kg, więc na pewno nie załamie się pod dzieckiem. Razem z nakładką na sedes stanowi świetny zestaw do nauki korzystania z toalety.

Nocnik Dot.Pot to świetne rozwiązania, które będzie służyć dziecku przez kilka lat. Doskonała jakość wykonania i stonowane kolory, zadowolą wymagających rodziców. Minusem może być cena, choć gdy poszukamy innych nocników 3 w 1 dostępnych na naszym rynku.

Nocnik 3 w 1 Dot.Pot
Producent: Dot Baby
Cena: 99-149 zł.
Gdzie kupić:
Dostępne kolory: biały z zielonym, czerwonym, pomarańczowym, szarym lub niebieskim.

nocnik

dot.baby


nocnik 3w1

Ciężarówka ma szlaban

$
0
0


Odbieram telefon i nagle spada na mnie grad słów, z których zrozumiałam tylko jedno szlaban. Anka zawsze mówi bardzo szybko, ale gdy się denerwuje to wyrzuca z siebie słowa w takim tempie, że nie sposób zrozumieć. Nie za bardzo wiem,  czy zwrócić jej uwagę, co może ją tylko zdenerwować czy udawać, ze zrozumiałam. Nagle wypala:

- Nic nie zrozumiałaś?

Nie chcę kłamać więc odpowiadam:

- Coś tam zrozumiałam, że jakiś szlaban – zapadła cisza – ale wiesz głośno jest Franek szaleje i słabo słychać.

- Dobra już się uspokoiłam

Po tych słowach Anka tłumaczy mi, że faktycznie chodziło jej szlaban, który właśnie dostała od lekarza. Okazało się, że jej ciąża nie przebiega prawidłowo i musi przystopować, poleżeć w łóżku i odpocząć. Problem w tym, że nie ona nie potrafi nawet na chwilę usiąść, nie wyobraża sobie życia bez pracy. Nawet na wakacjach nie siedzi w miejscu, a tu nagle taka wiadomość.  Jasne, że będzie leżeć  i dbać o siebie, ale dla niej to szok.

Zadzwoniła do mnie, żeby się poradzić w końcu ja przechodziłam przez to samo w ciąży z Franiem i bardzo dobrze wiem co czuje. Dlatego wysłuchałam jej, pocieszyłam i obiecałam, że jak tylko będę mogła to odwiedzę.

Miałam ochotę, powiedzieć  coś złośliwego, bo Anka zawsze jak mantrę powtarzała:  „ciąża to nie choroba”. Z pogardą opowiadała o koleżankach, które brały zwolnienie. Fakt, wiele kobiet robi to na wyrost, szczególnie gdy nie bardzo lubią swoją pracę. Jednak wiele z nas musi w ciąży przystopować. Nie wiedzę powodu, dla którego miałybyśmy się jeszcze z tego tłumaczyć . Zagrożona ciąża jest olbrzymi stres, więc by było czasem znaleźć zrozumienie ze strony szefa, współpracowników czy znajomych. Przykre jest to, że to właśnie inne kobieto zazwyczaj mają najwięcej miłych rzeczy do powiedzenia.

Gdy półtora tygodnia później wpadam do Anki, sama się przede mną kaja. Po czym przez godzinę, skarży się, jak strasznie nie lubi siedzieć w łóżku i jak bardzo chciałaby wrócić do pracy choćny tylko po to, żeby pozamykać różne sprawy. Na szczęście zdrowy rozsądek i strach o dziecko sprawiają, że grzecznie leży w łóżku. Ogląda seriale i czyta książki, głównie łatwe, szybkie i przyjemne romansidła, ponieważ nad poważniejszą lekturą nie potrafi się skupić. Wysłuchałam jej pocieszyłam i obiecałam następnym razem przynieść kilka książek.

Kiedy ciąża jest zagrożona nagle wiele z nas ląduje w domu, zamknięte w 4 ścianach, często zapomniane przez zapracowanych znajomych. Którzy, zamiast podać pomocną dłoń, wytykają palcami i szeptają ukradkiem, że mamy fanaberię lub rzucają komentarze w stylu: „sama chciałaś”.

Jasne, ze chciałam, niczego w życiu tak nie pragnęłam jak ciąży. Trudno mi jednak pogodzić się z faktem, że u mnie musi to zawsze tak wyglądać. Teraz gdy drugi raz w ciąży muszę siedzieć w domu, jest mi w pewnym sensie łatwiej, gdyż dużo szybciej pogodziłam się z tą sytuacją. Z drugiej strony, kiedy muszę odmówić Franiowi jakieś zabawy lub wycieczki na ulubiony plac zabaw, mam straszne wyrzuty sumienia. Znowu czuję się jak ptak zamknięty w klatce, może i złotej, bo wszyscy wokół pomagają, ale jednak klatce.

Dlatego jeśli macie w swoim otoczeniu mające szlaban ciężarówki, odwiedźcie je czasem lub choć zadzwońcie. Na pewno chętnie pogadają z wami i wcale nie na temat ciąży, bo jego i wizyt u lekarza mają już po uszy.

Kołyska, łóżeczko czy kosz Mojżesza

$
0
0


 Kompletując drugą wyprawkę dużo lepiej wiem czego potrzebuję. Od razu wiedziałam, że nie chcę tradycyjnego łóżeczka. Szczególnie, że Franuś zaczął ze swojego korzystać mając półtora roku. Tym razem szukam czegoś małego, kompaktowego, lekkiego i mobilnego, aby można było przenosić śpiącego maluszka między pokojami. Fajnie, jeśli będzie miało funkcję kołysania, ale nie jest mi ona niezbędna. Na początku poszukiwań miałam wrażenie, że nie znajdę nic co będzie mi odpowiadało, później się okazało, ze jest wręcz przeciwnie i teraz nie wiem na co się zdecydować.

Kolorowy kosz Mojżesza Bilia Bassinet



Pierwszą rzeczą o której pomyślałam był właśnie kosz Mojżesza, planowałam go zakupić już będąc w ciąży z Franiem, ale wtedy wydatków było tak dużo, że ten sobie odpuściłam. Gdy teraz zupełnie przypadkiem trafiłam na kosze Mojżesza Design Dua i od razu się zakochałam. Są niezwykłe nie tylko z powodu kolorów, ale także ponieważ wykonywane są ręcznie przez ghanijskich rzemieślników z trawy słoniowej. Rączki są zrobione ze skóry lub bawełny organicznej.

Kupując taki kosz dostajecie produkt jedyny w swoim rodzaju, piękny i niepowtarzalny. Wiecie, że Bilia oznacza niemowlę w języku FraFra, którym posługują sie wykonujący kosze rzemieślnicy.

Minusem jest cena, a w zasadzie bardzo wysoki w ostatnim czasie kurs dolara. Kosz Mojżesza Design Duakosztuje od 135$ do 180$ plus wysyłka 18$. Stojak spokojnie można zakupić w Polsce.




Kosz Mojżesza Shnuggle


Jest nowoczesną wersją kosza Mojżesza, został wykonany z mocnego i hipoalergicznego tworzywa sztucznego. Jest większy, znacznie wytrzymalszy i łatwy w czyszczeniu, dzięki czemu posłuży dłużej. Nie skrzypi podczas przenoszenia, co niestety zdarza się w przypadku tradycyjnych koszy. Aby zapewnić cyrkulacją powietrza od spodu wycięte są specjalne otwory, a kosz oraz piankowy materac wyłożone są czystą bawełną. Ponadto, produkt jest wolny od substancji chemicznych takich jak ftalan czy bisfenol A.

Kosz Mojżesza Shnuggle jest nie tylko niezwykle praktyczny, ale też ma niepowtarzalny minimalistyczny design. Można go kupić w jednym z 6 delikatnych kolorów: białym, kremowym, szarym, miętowym, niebieskim lub różowym. Wraz z koszem dostajecie wyściółkę, materac oraz budkę.

Kosz Mojżesza Shnuggle kosztuje 499 zł, można do niego do kupić prosty drewniany stojak za 144 zł oraz stojak bujany lub stojak 2 w 1 za 176 zł. Jest też opcja zakupu zestawu składającego się z kosza w kolorze białym lub szarym wraz ze stojakiem 2 w 1 w cenie 620 zł. Jest w czym wybierać. Daje też mu duży plusik za to, że można dokupić osobno materac oraz wyściółkę, jeśli ulegną zniszczeniu.



Tradycyjna kołyska od Lululaj


Wpadła na nie jakiś czas temu zupełnie przypadkiem, gdy szykowałam inny wpis. Byłam wtedy dopiero na etapie planowanie drugiej ciąży, ale tak mi się spodobały, że stronę sobie zapisałam. Są wykonane z drewna bukowego oraz dostępne w kilku wariantach i 9 kolorach. Możemy wybrać sposób bujania przód-tył lub na boki, oba mają dla bezpieczeństwa blokady kołysania. Standardowo robione są pod materac  50x90 cm. Jeśli w ofercie Luluja nie znajdziecie tego czego szukacie, na zamówienie możecie dostać kołyską w dowolnym kolorze i rozmiarze .

Standardowe kołyski Luluja kosztują od 500 do 690 zł. Możecie dopłacić za piękny, ręcznie malowany dekor, którego cena zależy od trudności wykonania wzoru i jego wielkośco. Poza tym na stronie znajdziecie też bogaty wybór materacy. 

drewniana kołyska

Łóżeczko dostawne Chicco Next2 Me


Jest bardzo fajnym rozwiązanie dla mam karmiących swoje maluszki piersią, dzięki niemu maluszek ma ciągły kontakt z mamą i jednocześnie jest bezpieczny . Łóżeczko ma prosty system mocowania, a regulowana wysokość i składane nóżki sprawiają, że jest bardzo uniwersalne i pasuje praktycznie do każdego łóżka rodziców. W dzień zakładamy ściankę i dzięki kółkom możemy się z nim swobodnie poruszać po domu. Dodatkowym atutem jest możliwość ustawienia łóżeczka pod katem, aby maluszkowi łatwiej się oddychało, szczególnie podczas przeziębienia. Jeśli maluszek pobrudzi obicie, można je zdjąć i wyprać.

W zestawie jest materac oraz praktyczna torba do przechowywania. Jego dużym plusem, jest fakt, że składa się na płasko, więc łatwo je wszędzie ze sobą zabrać.

Łóżeczko Chicco Next2Medostępne jest 5 kolorach i kosztuje 630 zł.



Kołyska ze sznurka od Markamowej Pracowni


Zrobiona z białego lub kolorowego, bawełnianego sznurka kołyska, stanowi ciekawą i piękną alternatywę dla łóżeczka. Można ją zakupić w Makramowej Pracowni w zestawie z niewielkim stojakiem na płozach lub dużym stojakiem, na którym wisi niczym huśtawka. Istnieje również możliwość zamontowania jej do sufitu Jest lekka, przewiewna i delikatna, maluszek swoimi ruchami sam wprawi ją w łągodne bujanie. Dla mnie jej minusem jest brak możliwości zablokowania bujania i stosunkowo spore wymiary stojaka, przez co przenoszenie jej po mieszkaniu może być niewygodne.

Kołyskę znajdziecie w Makramowej Pracowni, kosztuje 800 zł wraz ze stojakiem lub 700 zł bez. Możecie również do kupić do niej pokrowiec za 150zł. 



Łóżeczko Air od Babyhome


Jedna z najciekawszych propozycji na rynku, ze względu na duża ilość funkcji. Kupując je dostajecie łóżeczko, które łatwo można zmienić w kołyskę, wystarczy obrócić nóżki. Dzięki kółeczkom można się z nim swobodnie poruszać po mieszkaniu. Łóżeczko Air ma też dużo dodatkowych funkcji, takich jak: wygodna kieszeń boczna na pieluszki inne drobiazgi, siateczkowe okno czy wreszcie przewijak. Jak widzicie jest nie tylko piękne, ale też niezwykle praktyczne. Składa się na płasko, więc łatwo je zapakować i przewieść. Obicie łóżeczka można zdjąć do prania.


W zestawie z łóżeczkiem dostajecie torbę do transportu, materac, podkład, prześcieradło oraz kołderkę wraz z poszewką. Co razem z przewijakiem daje naprawdę fajny zestaw i tłumaczy niemałą cenę..

Łóżeczko Babyhome Airkosztuje 1180 zł. Możecie również za 900 zł kupićłóżeczko Babyhome Dream, które nie posiada siateczkowego okienka oraz przewijaka, jest również sprzedawane bez kołderki w zestawie.



babyhome

Kołyska Harmony od BabyBjorn


Ma bardzo ciekawą konstrukcje, maluszek jest w niej delikatnie kołysany, dzięki sprężystej podstawie. Aby wprawić ją w ruch wystarczy delikatny ruch ręką, ale może to również uczynić wiercący się w niej maluszek. Wykonana jest w całości z przewiewnego, miękkiego materiału. W zestawie z kołyską Harmony jest materac, który podobnie jak obicie można prać w pralce. Waży 6 kg, dlatego każda mamo swobodnie poradzi sobie z jej przenoszeniem po mieszkaniu.. Składa się na płasko, wiec może służyć jako łóżeczko turystyczne.

Kołyska Harmony od BabyBjorn kosztuje 1100 zł i cena stanowi jej jedyny minus. Za 200 zł można do niej do kupić baldachim, który pełni również funkcję moskitiery.


babybjorn harmony

Baby Dan Angel 3w1


To łóżeczko, leżaczek i krzesełko w jednym, co czyni go najbardziej funkcjonalnym meble wśród przedstawionych w tym poście. Wszystkie elementy stanowią osobne części, które montowane w prostu i szybki sposób na wspólnej podstawie. Mebel rośnie wraz z maluszkiem, wpierw korzystamy z łóżeczka, później z leżaczka, a na końcu z krzesełka. Dzięki temu dostajemy produkt, który posłuży nam kilka lat i w dodatku można złożyć do niewielkich wymiarów. Idealne rozwiązanie dla osób, które nie chcą zaśmicać mieszkania meblami dla dzieci lub nie mają na nie miejsca. Łóżeczko sprzedawane jest w zestawie z materacem, ma praktyczną budkę oraz specjalne uchwyty do przenoszenia między pokojami.

Baby Dan Angel 3w1 kosztuje 1170 zł, biorąc pod uwagę ile mebli dostajemy, cena nie wydaje się zbyt wygórowana. 


baby dan

Kołysko-huśtawka Memola


Memola to produkt jedyny w sowim rodzaju, kupując go otrzymujemy nie tylko kołyskę dla maluszka, ale również huśtawkę, która posłuży nam kilka lub nawet kilkanaście lat, wspierając w tym czasie rozwój waszego dziecko. Na początku służy jako kołyskapodwieszana do sufitu na 3 regulowanych sznurkach. Specjalnie zaprojektowany uchwyt gwarantuje, że niewolę będzie się delikatnie kołysać, a sznurki nie będą się skręcać. Aby maluszek mógł spokojnie spać można zamontować specjalną zasłonkę lub moskitierę. Produkt nie jest co prawda łatwy do przenoszenia, ale można od spodu zamontować sznurek, który pozwoli nam delikatnie kołysać dziecko nie wstając z kanapy, albo raczej nie przerywając sprzątania lub gotowania. Gdy maluch zaczyna siadać, można podnieść ścianki i otrzymujemy w ten sposób kosz sensoryczny, w którym brzadąc jest bezpieczny do czasu aż zacznie wstawać. Wtedy także można z niego korzystać, jednak należy zachować większą ostrożność. Dla bezpieczeństwa dobrze jest podwieszać Memolę tuż nad ziemią, a  pod spodem położyć matę piankową. Za pomocą specjalnego wieszaka możecie podwieszać maluszkowi zabawki.

W ostatnim etapie używania zdejmujemy ścianki i otrzymujemy huśtawkę, z której mogą korzystać dzieci od 3 roku życia Uważam, że huśtawka w domu to świetny pomysł, Franuś ma swoją zainstalowaną na środku salonu. Nie jest to może mój ulubiony mebel, sama jednak namawiałam na niego męża, wiedząc jak pozytywny wpływ będzie mieć na rozwój mojego syna.

Huśtawko-kołyska Memola wraz z zasłonką, moskitierą i wieszakiem na zabawki kosztuje 1542 zł. Cena jest nie mała, ale otrzymujecie produkt na długie lata, który na dodatek jest wytwarzany w Polsce.


huśtawka, memola

Wybór nie będzie prosty, na szczęścia mam jeszcze trochę czasu do namysłu. Gdyby miała patrzeć tylko na wygląd, zastanawiałabym się nad kołyską Babybjorn Harmony lub sznurkowym cudem od Makramowej Pracowni. Kierując się funkcjonalnością wybrałabym Babyhome Air, jednak cena troszkę mnie odstrasza, jakby nie patrzeć posłuży tylko kilka miesięcy. Memola też jest cudwonym produktem, jednak szukam czegoś co będę mogła przenieść między pokojami i czasem zabrać ze sobą w podróż.

Myślę więc, że będę musiała wybrać pomiędzy koszem Mojżeszowym Shnuggle, łóżeczkiem Chicco Next2Me lub Baby Dan Angel.

Wybieramy imię dla dziewczynki

$
0
0



Dwóch świetnych specjalistów od USG potwierdziło, że będziemy mieli córeczkę, więc zaczęliśmy  zastanawiać się nad imieniem. Od początku powiedziałam mojemu mężowi, że po pierwsze ostatnie słowo należy do mnie, ponieważ on wybrał imię dla pierworodnego. Po drugie córeczce nie damy popularnego imienia tak jak synkowi. Wtedy wydawało mi się, że szybko podejmę decyzję, skoro nie tak dawno wybierałam imię dla pierwszego malucha. Nic bardziej mylnego

Gdy zaczęłam rozmyślać nad imieniem okazało się, ze nie do końca podobają mi się imiona, które wybrałam kilka lat temu. Ściągnęłam więc na telefon aplikację i przeglądałam setki imion w poszukiwaniu tego jedynego.

Wpierw padło na Alicję lub Amelię, oba spodobały się mojemu małżonkowi, więc przez kilka dni wydawała nam się, że już podjęliśmy decyzję. Ale nie byłabym sobą, gdybym nie zaczęłam drążyć i tak okazał się, że wśród najbardziej popularnych imion wPolsce w 2015 roku Amelia jest na miejscu 7, a Alicja na 9. Natomiast w Warszawie Alicja jest na miejscu 5, a Amelia na 10. W ten właśnie sposób te dwa imiona zostały przez na odrzucone. Wyeliminowaliśmy zresztą wszystkie znajdujące się w pierwszej 20 popularnych imion w Polsce.

Później padło na Dominikę, ale nie byłam w pełni przekonana do tego imienia. W dodatku połowie rodziny kojarzy się średnio dobrze, więc też je wykreśliłam z listy. Jak już jestem przy rodzinie, warto wspomnieć, że aby nikogo nie urazić, imiona obu babć oraz wszystkich prababć zostały z góry odrzucone. Po co mamy wysłuchiwać głupich uwag cioteczek dobra rada i reszty krewnych,  o tym że kogoś pominęliśmy.

Zrobiło się problematycznie, ja chciałam jak najbardziej oryginalne imię, gdy tymczasem M wszystkie je odrzucał. Odpadła więc Dalia, Zoe, Kira i Zoja. Choć ostatnie dwa bardzo mi się podobały szczególnie ze względu na znaczenie. Kira pochodzi od greckiego kύρος i oznacza moc, władze i panowanie. Natomiast Zoja wywodzi się z greckiego Ζωη i znaczy życie.

Miałam już wyboru imienia po dziurki w nosie i wtedy wpadła mi do głowy Natasza. Z początku spotkała się z oporem M, ale później spodobał mu się ten pomysł. I wiecie co, im więcej ludzi odradza nam to imię, tym bardziej nam się podoba. Będziemy mieli teraz Franka i Natkę, dla mnie brzmi cudownie.

Teraz jeszcze musimy wybrać drugie imię. Trzymajcie kciuki, żeby poszło gładko. 


Wyprawka dla przedszkolaka

$
0
0


przedszkole

We wrześniu, wiele dzieci rozpocznie swoją przygodę z przedszkolem. Jako rodzice staramy się zrobić wszystko, aby jak najbardziej ułatwić maluszkom pierwsze dni w nowym miejscu. Odpowiednio wybrana wyprawka może nam w tym pomóc i nie chodzi oto, żeby wydać dużo pieniędzy. Przede wszystkim musimy pamiętać dla kogo ją kompletujemy.

Wybierze wyprawkę wraz z dzieckiem


W końcu to ono będzie korzystać z tych rzeczy na co dzień, więc pozwól mu wybrać samemu. Naprawdę świta się nie zawali jeśli twój maluch będzie biegał po przedszkolu w zielonych butach w kolorze trawy, które twoim zdaniem do niczego mu nie pasuję. Natomiast on będzie się czuł dumny, że sam je sobie wybrał. Będzie miał poczucie, że to specjalne buciki do przedszkola. Takie wspólne wybieranie już samo w sobie przygotowuje dziecko na tą dużą zmianę.

Franiowi pozwoliłam wybrać większość wyprawki przedszkolnej, najbardziej przeżywał szczoteczkę z Myszka Mickey, którą kupiliśmy wspólnie w Rossmanie. Niesamowite, że tak mała rzecz sprawiła mu tyle radości. Chodził z nią później po domu,  powtarzał, że to jego szczoteczka do przedszkola i pokazywał ją wszystkim.

Wyprawka przedszkolaka nie musi być nowa


Powiedziałabym nawet, że to nie wskazane. Maluch będzie dużo lepiej czuł się śpiąc pod swoim ulubionym kocykiem, niż tym nowym. Nawet jeśli ten pierwszy jest sprany i wyblakły, to dziecku będzie kojarzył się z domem i poczuciem bezpieczeństwa. Dużo łatwiej będzie mu pod nim zasnąć. Jeśli więc musisz już kupić swojemu maluszkowi nowy komplet, zrób to wcześniej i daj mu pospać pod nim kilka razy nim zabierze go do przedszkola. W niektórych placówka, zdarza się, że dzieci śpią pod przedszkolną pościelą. Wtedy trzeba dać dziecku ulubioną przytulankę, którą będzie mógł tulić przed snem.

Franuś od początku chodził do przedszkola z misiem, którego nagle polubił kilka tygodni wcześniej. Pluszak stał się tak ważny, że nie było mowy o wyjściu z domu bez jego ukochanej pandy. Choć wcześniej Franuś nigdy specjalnie nie przepadał za misiami.

Gdy nadszedł dzień pierwszej drzemki w przedszkolu, wyjęłam z szafy jego kucyki oraz poduszki i pozwoliłam mu samemu wybrać, które chce zabrać. Postarałam się tylko, aby wybrał cienką, lekką pościel, w końcu jest środek.

Kup coś ekstra


Jeśli wasz maluch ma chodzące do szkoły rodzeństwo świetnym pomysłem będzie plecak. Małe dzieci zawsze trochę zazdroszczą tym starszym, które wydają im się takie dorosłe. Kupując  plecaczek możecie dać mu poczucie, że przedszkole to pewien etap wejścia w dorosłość, której tak pragnął. Wielu maluchom, które nie mają rodzeństwa, plecak tez kojarzy się z dorosłością, szczególnie jeśli nosi go bohater jego ulubionej książeczki. Jeśli nie placek to może nowa kurtka jesienna lub czapeczka, którą wybierzecie razem z maluchem. Każda nowa rzecz, która będzie zakładał wychodząc do przedszkola, a która będzie mu się pozytywnie kojarzyć może się okazać pomocna. Nie namawiam tutaj do zbędnych wydatków, kupcie coś czego naprawdę potrzebujecie.

Od jakiegoś czasu miałam w planach zakup plecaczka dla Frania, pomyślałam więc, że to świetna okazja. Gdy go wybieraliśmy w sklepie powiedziałam mu, że to specjalny plecak do przedszkola. Od początku bardzo chętnie zabiera go ze sobą i opowiada wszystkim dlaczego go dostał. Chyba naprawdę poczuł się dorosły, bo zaczął powtarzać, że jest już dużym chłopcem, choć wcześniej gdy ktoś tak do niego mówił, zawsze się denerwował.

Dowiedz się co naprawdę jest potrzebne


Każde przedszkole jest inne, więc nim wpadniesz w szał zakupów, sprawdź w placówce co należy kupić. W niektórych śliniak, fartuszek czy mokre chusteczki są już wliczoną w cenę czesnego lub wpisowego. Wyprawka to zwykle i tak spory wydatek, dobrze więc kupić tylko naprawdę potrzebne rzeczy.

Podpisz wszystkie rzeczy malucha


Na wszystkich przedmiotach, które dajemy dziecku do przedszkola powinny być jego inicjały lub imię i nazwisko. Aby ułatwić sobie życie kupiłam na Allegro zestaw nalepek i metek, na których nadrukowane jest imię i nazwisko mojego synka oraz mój numer telefonu. Nalepki są wodoodporne, więc spokojnie można je na kleić nawet na kubeczek czy krem. Metki zaś przyszyłam do pościeli, przytulanki i czapeczki Frania.

Nie denerwuj się na zapas

Twój maluch na pewno poradzi sobie lepiej niż ci się wydaję. Dziecku bardzo szybko udzieli się twój nastrój, wyczuje, że się niepokoisz i samo zacznie się denerwować. Wiem jakie to trudne gdy w pierwszych dniach wychodziłam z przedszkola chwilami chciało mi się płakać. Zastanawiałam się czy to był dobry wybór. Upewniłam się, że tak dopiero po kilku tygodniach, gdy Franek z uśmiechem wybiegał do nas z nowymi rysunkami i zapałem opowiadał o tym co robił na spacerze. 

Nasz wyprawka do przedszkola zawierała



Oprócz rzeczy ze zdjęcia do przedszkola musiałam jeszcze zanieść

Zapasową czapeczkę od słońca
Zestaw zapasowych ubranek
Piżamkę
Chusteczki nawilżające
Chusteczki higieniczne
Szczoteczką do zębów
Pastę do zębów
Kubeczek na szczoteczkę i pastę
Krem ochronny od słońca (później od mrozu)

Ładnie, Bolusiu!

$
0
0


recenzja

„Ładne, Bolusiu!" to jedna z pierwszych książek na temat rodzeństwa, jaką kupiłam Franowi, gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Jest to także nasza pierwsza, ale na pewno nie ostatnia pozycja o przygodach małego prosiaczka.

Tytułowy Boluś chciał mieć rodzeństwo i pewnego dnia jego życzenie spełnia się. W domu pojawia się mały braciszek, tylko że on wcale nie jest taki jak miał być. Malutki prosiaczek ciągle tylko płacze lub ssie smoczka i Boluś zaczyna mu tego zazdrościć. Ponieważ jednak mama nie chce mu dać smoczka, postanawia sam go zabrać braciszkowi. Żeby jednak nikt nie widział co robi, wpierw wynosi braciszka z domu pod pretekstem spaceru. Następnie wyjmuje mu smoczek z ryjka, daje w zamian swoją ulubioną zabawkę i ucieka. Co się dzieje dalej przekonacie się sami, gdy przeczytacie książeczkę. Mogę wam tylko zdradzić, że to dopiero początek przygody małego, sprytnego prosiaczka, które rozbawią was do łez i zainteresują każdego malucha.

W przeciwieństwie do wielu książek na temat rodzeństwa, ta nie skupia się na relacji pomiędzy prosiaczkami. Najbardziej interesujące są przygody samego Bolusia, już po tym jak zabrał braciszkowi smoczek. Jest więc motyw rodzeństwa jednak nienachlany, dzięki czemu pozwala oswajać się dziecku z myślą o nowym członku rodziny. Jednocześnie nie robiąc z faktu pojawienia się maluszka w domu wielkiego wydarzenia i nie słodząc jakie to bycie starszym bratem jest fajne. Za to właśnie ta książka tak bardzo mi się podoba. W końcu gdy w naszym życiu pojawi się noworodek, Franuś zapewne będzie go postrzegał podobnie jak Boluś. Jako małą ciągle śpiącą, płaczącą lub ssającą smoczka istotę.

Na koniec musze jeszcze wspomnieć o ilustracjach, które są niesamowite. Tekst stanowi tutaj dodatek do obrazków, a nie odwrotnie. Chyba właśnie to sprawia, że ta książeczka podbiła serce Frania i moje.

Tytuł: Ładnie, Bolusiu!
Teskt: Barbro Lindgren
Ilustracje: Olof Landström
Tłumaczenie: Katarzyna Skalska
Wiek: 1+
Wydawnictwo: Zakamarki
Cena z okładki: 27,90 zł


ładnie bolusiu

książka dla roczniaka

zakamarki

książeczka

30 pomysłów na mobile dla dzieci DIY

$
0
0


 

Postanowiłam sama zrobić mobil do łóżeczka dla Nataszy. Jak zwykle w takim wypadku zaczęłam przeszukiwać internet w poszukiwaniu oryginalnych i prostych w wykonaniu projektów. W dzisiejszym wpisie dzielę się z wami tymi najciekawszymi. Mam nadzieję, że zainspirują was do stworzenia czegoś pięknego. Jeśli mi się uda zrobić karuzelę, która będzie się nadawać do sfotografowania, na pewno się nią z wami podzielę.

Mobile z filcu i wstążek






Mobile z pomponów



 

 

 Mobile origami








Mobile z papieru












Pozostałe mobile wykonane z patyczków, kluczy czy dziecięcych zabawek













Konkurs z Canpol Babies

$
0
0


Razem z Canpol Babies zapraszam Was na konkurs, w którym do wygrania 2 zestaw owieczka pokazane na zdjęciu powyżej. Ponieważ przeznaczone są dla niemowląt, chciałam, aby w konkursie mogły wzięć udział również ciężarne. Żeby wygrać zestaw wystarczy odpowiedzieć na pytanie:

Jak czułaś/czujesz się będąc w ciąży?

Mam nadzieję, że mnie zaskoczycie. Sposób odpowiedzi na pytanie jest dowolny, mogą być zdjęcia jak rysunki. Liczę na szczere odpowiedzi wygrają te które mnie wzruszą, rozbawią lub powalą swoją szczerością.

Konkurs trwa do  31 sierpnia 2016, jednocześnie jest prowadzony na blogu jak i na fanpagu Zapiski Mamy
Można pozostawić jedną odpowiedź tutaj i jedną na fanpag.


Powodzenia.

Pure Collection by Lupilu ubranka z BIObawełny od Lidla

$
0
0


Pure Collection by Lupilu

Jeśli tak jak ja uwielbiacie ubranka z Lupilu, na pewno pokochacie ich nową kolekcję z BIObawełny. W całości utrzymaną w delikatnych, ciepłych beżach i brązach, dzięki czemu ubranka pasują zarówno chłopcom jak i dziewczynką. Ubranka mają nie tylko cudowne wzory i kolory, ale przede wszystkim są bardzo miłe i delikatne w dotyku. Jest to szczególnie ważne, gdy wybieramy rzeczy dla niemowląt. Są również zapakowane z niezwykłą starannością w papierowe pudełka ze wstążkami, dzięki czemu idealnie nadają się na prezent dla przyszłych lub świeżo upieczonych rodziców. Kolekcja będzie dostępna od soboty 27 sierpnia w klepach Lidl.

W Pure Collection by Lupilu znajdziecie:


Body kopertowe


Dostępne w 6 zestawach, po 2 sztuki ubranek w każdym. Są zapinane na zatrzaski, które zabezpieczono dodatkowymi warstwami materiału, aby nie podrażnić delikatnej skóry niemowląt. Jak wszystkie body marki Lupilu posiadają delikatne marszczenia przy nogawkach, to właśnie dzięki nim ich rozmiarówka jest bardziej elastyczna niż w innych sklepach.

Body kopertowe są zazwyczaj wybierane przez młodych, niedoświadczonych rodziców, którzy czują się pewniej zakładając maluszkowi ubranka, których nie trzeba przekładać przez główkę. Też takie wybierałam nim Franek się urodziła. Później przestało mi to robić jakąkolwiek różnicę. Choć na pewno mają jedną zaletą, nie będą się wyciągać przy kołnierzyku tak jak te tradycyjne.

Pure Collection by Lupilu

body lidl

Spodenki


Znajdziecie w 4 zestawach pakowanych po 2 sztuki. Nie mają typowych ściągaczy, a jedynie pas grubszej tkaniny przy brzuszku i nogawkach, dlatego nie uwierają maluszka. Są miłe i przyjemne w dotyku, niestety mają jedną wadę: rozmiarówkę. Na Franka zawsze były za duże i zwykle służyły nam jako piżamka. Mój synek zawsze był w 50 centylu, jako niemowlę nigdy się nie wyróżniał ani wzrostem ani wagą. Jestem ciekawa jak z rozmiarem wypadnę te, będą je mogła przetestować dopiero za 3 miesiące.

Pure Collection by Lupilu

Rajstopki


Nie znam innej firmy, która robi tak fajne, grube, jesienno-zimowe rajstopki dla dzieci. Dlatego zazwyczaj to właśnie je wybieram dla Frania i teraz również dla córeczki Polecam je wszystkim szczerze, uważajcie tylko na rozmiarówkę, jest dość nieprzewidywalna. Za małych na pewno nie kupicie, ale mogą się okazać sporo za duże. Te ze zdjęcia w rozmiarze 50/56 są podobnej długości co smykowe 56/62.


biobawełna


Pajacyki


Pakowane pojedynczo, dostępne w 4 różnych wzorach pajacyki wykonane są z grubszej bawełny niż bodziaki i spodenki, idealnej na nadchodzącą jesień. Zapina są na wygodne zatrzaski usytuowane z boku ubranka. Takie rozwiązanie jest wygodne u starszych niemowląt, dlatego pokuszę się jeszcze o 2 pary,  ale w rozmiarze 62/68. Dla noworodków, które trzeba przewijać nawet kilkanaście razy dziennie, lepiej wybierać pajacyki z zapięciem między nóżkami, aby mieć łatwiejszy dostęp do pieluszki.

Pure Collection by Lupilu

Koszuli z długim rękawem


Wykonane tak jak Pajacyki z grubszej bawełny, będą idealnie sprawdzać się podczas jesieni. Mają praktyczne zapięcia na zatrzaski przy kołnierzyku, nigdy nie miała problemów z ich zakładanie Franiowi. Dostępne będą w 6 różnych wzorach. Mnie szczególnie urzekły te w delikatnymi koronkowymi wstawkami.

koszulka lupilu

Sweterki


Dostępne w 6 zupełnie różnych wzorach, łączy je jedynie fakt, że wszystkie są wykonane ze 100% bawełny. W najnowszej kolekcji znajdziecie sweterki różnej grubości, zapinane na środku lub na boku oraz z kapturem lub bez. Więcej nie jestem w stanie o nich nic napisać, ponieważ nie miałam ich w ręku. 

Ubranka z Pure Collection by Lupilu dostępne będą w rozmiarach: 50/56, 62/68, 74/80, 86/92. Rozmiarówka należy do tych większych, czyli ubranka w rozmiarze 50/56, są większe niż 56 ze Smyka, prawie równe ich 62 i minimalnie mniejsze bądź równe ubrankom w rozmiarze 56 z H&M.

Oprócz ubranek z BIObawłeny od soboty w Lidlu znajdziecie również pościel dziecięcą oraz różne akcesoria w tym zabezpieczenia do domu, całą ofertę znajdziecie w najnowszej gazetce.

Pure Collection by Lupilu

biobawełna

Świadoma Mama

$
0
0



Świadome rodzicielstwo to nie lada wyzwanie. Każdy z nas – jeśli ma dzieci lub planuje je mieć – chce być najlepszym rodzicem na świecie. Bardzo często czujemy przy tym dużą presję, chcemy sprostać wszystkim oczekiwaniom współczesnego świata. Nie zapominajmy jednak o tym, że mamy prawo do pytań i wątpliwości. Idealną okazją do znalezienia odpowiedzi i poszerzania swojej wiedzy w tematach, które nierozerwalnie łączą się z rodzicielstwem, są bezpłatne, ogólnopolskie konferencje i warsztaty pod hasłem Świadoma Mama.Już niedługo rozpoczyna się jesienna edycja warsztatów, która zostanie poprowadzona przez ambasadorkę projektu, aktorkę i mamę – PaulinęHoltz.

W trakcie spotkania, będziecie mieli możliwości wymienić się doświadczeniami z innymi rodzicami oraz porozmawiać ze specjalistami. Oczywiście można przyjść z dziećmi, dla których organizatorzy przewidzieli mały kącik zabaw. Nie zabraknie również niespodzianek i dodatkowych atrakcji.

Plan spotkania


11.00-12.00 Warsztaty praktyczne dla rodziców Dzieci do 3 roku życia
12.00-15.00 Konferencja dla rodziców dzieci do 3 roku życia
16.00-17.00 Warsztaty praktyczne dla przyszłych rodziców
17.00-20.00 Konferencja dla przyszłych rodziców

Program warsztatów Świadoma Mama


- darmowe konsultacje oraz wykłady lokalnych specjalistów,
- interaktywne warsztaty praktyczne,
- kącik zabaw dla Dzieci w godzinach 11:00-15:00,
- rodzinna sesja zdjęciowa,
- pakiet podarunkowy,
- atrakcyjne upominki i nagrody.

Udział w konferencjach i wykładach jest BEZPŁATNY, wystarczy się zarejestrować.

Rejestracja przez formularz na portalu: www.swiadomamama.pl/events 
Rejestracja przez e-mail: rejestracja@swiadomamama.pl
Rejestracja telefoniczna: 601 249 333 lub 601 644 669 
Rejestracji można dokonać również na miejscu, bezpośrednio przed wydarzeniem.

 

Świadoma mama


Paulina Holtz

warsztaty dla przyszłych rodziców

warsztaty dla rodzciów

10 najgłupszych przesądów ciążowych

$
0
0

Gdy moja ciążą z Franiem stała się widoczna ciągle zbierałam różne porady, często od zupełnie obcych ludzi. Nie wiem czemu wszyscy uważają, że ciężarne chcą słuchać ich złotych rad i przemyśleń. Wśród nich niestety znalazło się miejsca również na zabobony. I dzisiaj przedstawię Wam moje TOP 10 najgłupszych przesądów ciążowych.

1. Jeśli ciąża nie służy przyszłej mamie i źle wygląda oznacza to, że urodzi dziewczynkę, ponieważ córki odbierają urodę.

Oczywiście jeśli oczekuje syna wygląda pięknie, wręcz promieniuje i rośnie jej tylko brzuch. Natomiast w ciąży z dziewczynką kobiety tyją również w udach, na pupie i w ramionach. Płeć można również poznać po kształcie brzucha oraz tym czy ma się apetyt na rzeczy słodkie czy ostre.

Są to dość seksistowskie zabobony i pokazują, że od lat nie zmienne panuje przekonanie, że najlepiej urodzić chłopca. Rozumiem, że kilkadziesiąt czy kilkaset lat temu, kiedy kobiety głównie zajmowały się domem urodzenie syna dawało szanse na lepszy status majątkowy na stare lata. Chłopiec jako osobnik silniejszy gwarantował również lepszą pomoc w gospodarstwie, ale w dzisiejszych czasach dziwi mnie ten ciągle panujący kult mężczyzn. Szczególnie, że tak naprawdę to zazwyczaj córki opiekują się swoimi starszymi, schorowanymi rodzicami.

2. Jeśli ciężarna nosi na szyi łańcuszek, korale lub apaszkę dziecko owinie się pępowiną.

Niektórzy wierzą, że podobnie jest jeśli ciężarna przechodzi pod kablami lub sznurami z bielizną. Owinięcie pępowiną może grozić również jeśli w ciąży zakłada się nogę na nogę, mierzy obwód brzucha, szydełkuje, haftuje, szyje lub robi na drutach. Robiłam przynajmniej z połowę tych rzeczy i jakoś nic. Chyba, że to działa tak, zakładasz nogę na nogę i pyk dziecku pępowina owija się wokół brzucha, zachwalę przechodzisz pod sznurem z praniem i pyk się odwija i tak w kółko. Dobra trochę mnie poniosło…

3. Jeśli w ciężarna się oparzy i dotknie dłonią swojego ciała, to dziecko będzie mieć w tym samym miejscu znamię.

Podobnie będzie jeśli przyszła mama się przestraszy. Ludzie chcą na wszystko znaleźć wytłumaczenie, nawet jeśli jest ono równie niedorzeczne jak to. W wielu starszych osobach, zakorzeniona jest głęboka wiara w ten przesąd. Zresztą wśród młodych też się znajdą tacy, którzy są przekonani, że to prawda. Przez 9 miesięcy ciąży dużo się może zdarzyć, więc wszystko łatwo podciągnąć pod takie wierzenia.

4. Jeśli kobieta w ciąży farbuje włosy dziecko urodzi się rudę, natomiast jeśli je obetnie dziecko będziegłupie.

Byłam niedawno u fryzjera farbować włosy. Myślicie, że Natasza będzie rudą? Z genetycznego punktu widzenia szanse są zerowe, ale przekonamy się za 3 miesiące. Na szczęście nie obcinałam włosów, więc jest szansa, że nie odebrałam dziecku rozumu ;).

5. Jeśli kobieta w ciąży ma często zgagę oraz przytula się do włochatego psa, dziecko będzie nadmiernie owłosione.

To się zupełnie nie sprawdziło, mamy w domu włochatego kundelka, a Franuś był raczej łysielec. Pewnie musiałam patrzeć się na księżyc albo to przez to, że się depilowałam. Także wiecie, w ciąży lepiej nie szalejcie z woskiem, bo jeszcze ogolicie dziecko.
Zapomniałabym jeszcze, jeśli chcecie aby maluch miał kręcony włosy przytulajcie w ciąży barana.

6. Jeśli ciężarna będzie patrzeć przez wizjer w drzwiach lub podglądać przez dziurkę od klucza to dziecko będzie zezowate.

Bycie wścibskim w ciąży nie popłaca, nie podglądajcie męża w łazience, o obcych mężczyznach już nie wspomnę. Natomiast wizjer w drzwiach to przereklamowana sprawa, lepiej nie sprawdzać kto właśnie zapukał. Pewnie to kurier z kolejnymi wyprawkowymi zakupami, otwierajcie więc w ciemno nim wam ucieknie z paczuszką. I pamiętajcie robicie to dla dobra dziecka.

7. Jeśli kobieta w ciąży się maluje, dziecko zejdzie na zła drogę.

Czyli jak coś bunt nastolatka, będą mogła zrzucić na nową szminkę albo tusz do rzęs. Natomiast bunt dwulatka na podkład lub puder. Taka opcja mi się podoba, po co wychowywać własne dzieci, skoro ich zachowanie i tak od nas nie zależy.

8. Ciężarnej kobiecie nie wolno odmawiać, ten kto to zrobi zostanie zjedzony przez myszy.

Taki zabobon mi się podoba, chyba zaraz go sobie wydrukuję, oprawię i powieszę w salonie. W razie gdyby mąż nie chciał czegoś dla mnie zrobić będę znacząca chrząkać patrząc się  stronę napisu. Można też zrobić sobie taką koszulkę, najlepiej z napisem na piersiach, aby mieć pewność, że każdy przeczyta.

9. Jeśli kobieta w ciąży patrzy się na brzydkich ludzi, to dziecko urodzi się nieurodziwe. Podobnie jeśli patrzy na osoby o innym kolorze skóry.

Jako, przedstawicielka płci pięknej stwierdzam, że na sto procent pierwszy zabobon wymyślili faceci. Żeby nie było, że maluch jest brzydki po nich. Drugi na pewno wymyśliły kobiety, ale nie będę wam pisać po co …

10. Jeśli ciężarna kocha się z mężem na 2 miesiące przed rozwiązaniem, to dziecku będą ropieć oczka.

Gdy to pierwszy raz usłyszałam, popłakał się ze śmiechu. Teraz już wiecie, ze oczy ropieją tylko zbereźnym rodzicom, którzy nie potrafią pokonać swoich rządzy dla dobra malucha. Wstydźcie się! A fuuuu!

Głupich zabobonów jest dużo więcej, ponieważ pomysłowość ludzka nie zna granic. Wierzenia są świetnym wytłumaczeniem wszystkiego. Pamiętajcie będąc w ciąży mamy duży wpływ na rozwój swojego dziecka, przede wszystkim po przez to jak się odżywiamy oraz jak o siebie dbamy. Nie ma to jednak niż wspólnego z tym jak wyglądamy, na co patrzymy, jak siadamy itd. Jak to powiedział ostatnio mój kolega, zabobony sprawdzają się tylko tym, którzy w nie wierzą. I coś w tym jest ;).

Dwa miesiące w przedszkolu

$
0
0

Większość maluchów właśnie rozpoczyna swoją przygodą z przedszkolem, tymczasem Franiowi stuknęły 2 miesiące. To w dalszym ciągu dopiero początek, choć czasem moje dziecko zachowuje się jak stary wyjadacz. Nie oznacza to jednak, że jest zupełnie bezproblemowo, Franek codziennie serwuję nam dawkę sprzecznych emocji.


Z jednej strony niezadowolenie i często też płacz przy wyjściu z domu oraz w przedszkolnej szatni. Cały ranek chciałby się tylko przytulać do mamy i ciężko go zagonić do ubierania. Z drugiej strony gdy wraca, wpada do mieszkania, prawie w biegu zdejmuje buty, myje rączki i zabiera się za zabawę. Ewentualnie prosi o coś do jedzenia. W każdym razie ciężko się nawet o buziaka na przywitanie doprosić. Przy odrobinie szczęścia, zwróci na mnie uwaga na dłużej niż 5 sekund. Zazwyczaj rzuca tylko: „cześć mama” i leci się bawić.

Gdy się go pytam jak było w przedszkolu, często słyszę: „ nie wiem” lub „nie pamiętam”. Na pytanie o obiadek, zazwyczaj dostaję odpowiedź, że była zupka i drugie danie. Wszelkie informację muszę wyciągać z niego podstępem. Czasem tylko wydarzy się coś, co tak mocno go poruszy, że dzieli się tym ze wszystkimi. Ostatnio takim zdarzeniem był upadek kolegi, ale dopiero za 3 razem wyciągnęłam z niego więcej informacji na temat całego zajścia. Franuś mocno przeżywa, gdy inne dzieci płaczą i zawsze o tym opowiada. Czasem tylko nie wiadomo, czy jakiś maluch faktycznie płakał, czy wciąż chodzi o tego, który przewrócił się dwa dni wcześniej. Cieszę się, że inne dzieci nie są mu obojętne i przejmuje się ich losem.

Jego kontakty z rówieśnikami początkowo były znikome. Przez pierwszy miesiąc Franek nie wiedział nawet jak mają na imię inne maluchy z jego grupy. Opowiadając o czymś, zawsze mówił tylko, że dzieci coś robiły albo dziewczynka płakała. Ostatnio natomiast mówi już o konkretnych chłopcach z imienia. Ma już pierwszych kolegów i gdy wraca do domu czasem opowiada, że bawił się z Adasiem lub Krzysiem. Zawsze mnie tym rozczula, ponieważ najbardziej obawiałam się właśnie tego, że jako 2,5 latek nie odnajdzie się łatwo w grupie 3 latków. Jednak wygląda na to, że jest inaczej.

Nawet ostatnio Pani powiedziała, że musi go czasami na chwilę przystopować w trakcie zabawy. Franuś jak się rozbryka, to trudno go zatrzymać. W końcu razem z innymi chłopcami tak szaleli, że wpadli na koleżanką. Gdy Pani powiedziała, że Franek popchnął dziewczynkę, przez moment bałam się, że zrobił to specjalnie. Dzieci w tym wieku różnie radzą sobie z negatywnymi emocjami. Odetchnęłam z ulgą gdy okazał się jak do tego incydentu doszło. Oczywiście nie cieszą się, że przewrócił innego malucha. Ale niezmiernie raduje mnie fakt, że szaleje na równi z innymi dziećmi z grupy. Pomimo tego, że jest młodszy i wszedł do grupy maluchów, które znały się już wcześnie ze żłobka, świetnie się w niej odnalazł.

Wiecie skąd wiem, że przedszkole to był dobry pomysł. Ponieważ mój syn jest niesamowicie radosny gdy z niego wraca, pełen pozytywnej energii. Pomimo rannego marudzenia, zawsze mówi o nim pozytywnie. Ma już nawet swoją ulubioną ciocię. Mam nadzieję, że nic się nie zmieni i przedszkole będzie miejsce, w którym Franek będzie się dobrze czuł.

Apteczka niemowlaka

$
0
0



Jedną z najgłupszych rzeczy jakie zrobiłam szykując wyprawkę dla Frania było posłuchanie rady, aby nie kupować żadnych leków. Maleństwo się rozchoruje to kupisz dokładnie to czego będziesz potrzebować. Tylko nikt nie powiedział mi, że dzieci dostają zwykle kolki o 5 rano w niedziele lub święto, kiedy wszystkie pobliskie apteki są zamknięte. Gorączka łapie je gdy zostajecie sami w domu, mąż jedzie na delegacje, którą z powodu porodu odkładał od 6 tygodni. Siostra akurat bierze dyżur w szpitalu, a do rodziców nie możesz się dodzwonić. Siedzisz totalnie przerażona i jedyne na co masz ochotę to płakać, ale wiesz, ze musisz zebrać się w sobie ogarnąć i coś wymyślić.

Dlatego powoli już kompletuję apteczkę dla Nataszy, aby zaoszczędzić sobie nerwów i pieniędzy. Ceny w aptekach internetowych potrafią być o połowę niższe niż w tradycyjnych, nie wspomnę już o tym ile zapłacicie w całodobowych.

Witaminy i minerały


Każdy noworodek powinien przyjmować witaminę D, K oraz kwas DHA. Informację na temat dawkowania witamin znajdziecie w poście Witamina D i K dla niemowląt.

Jeśli chcecie trochę oszczędzić poproście lekarza o receptę na witaminę D w kropelkach, jest dużo tańsza niż kapsułki.

Jeśli maluch się przeziębi, przyda się witamina C w kropelkach oraz wapno w syropie, dla niemowląt wybierajcie to bezsmakowe.

Leki przeciwbólowe i przeciwgorączkowe


Warto mieć w domu zarówno Ibuprofen jak i Paracetamol, najlepiej w czopkach i w płynie. Osobiście wolę czopki, ponieważ łatwiej je podać maluszkowi, jednak nie sprawdzą się jeśli będzie miał biegunkę. Gdy Franek ma gorączkę podaję mu te leki na zmianę.

Staram się zawsze ograniczać ich ilość do minimum, dlatego w mojej apteczce znajduje się także Viburcol. Jest to przeciwbólowy lek homeopatyczny, u nas się dobrze sprawdzał zarówno przy kolkach jak i ząbkowaniu.

Kolka i problemy z brzuszkiem


Nie będę wnikać, w to czy Franek miał kolki czy inne problemy brzuszkowe. Ponieważ bez względu na to co to było męczył się strasznie i już samo patrzenie na jego cierpienie było straszne.

Aby mu ulżyć stosowałam kropelki Bobotic, Espumisan oraz specjalne rureczki, pomagające maluchom pozbyć się gazów z jelitek. Kupowałam zwykłe silikonowe rureczki dostępne w aptece i pakowane oddzielnie, takie same jakich używa się na oddziałach pediatrycznych. Jeśli jednak nie czujecie się pewnie, możecie kupić rurki Widni, które mają zabezpieczenia, aby nie zrobić dziecku krzywdy.

Rureczki są dużo lepszym rozwiązaniem niż wkładanie maluchom termometru do pupy, aby go odgazować.

Na kolki świetnie sprawdzają się również ciepłe okłady, w sklepach dla dzieci znajdziecie bardzo dużo różnych termoforów. Dla niemowląt wybierzcie te bezpieczne czyli z pestek wiśni lub z samo rozgrzewającymi wkładami solnymi.

Kolki to nie jedyne problemu brzuszkowe jakie spotykają maluszki, następne w kolejce są zaparcie, dlatego warto mieć opakowanie najmniejszych czopków glicerynowych. Używajcie ich jednak tylko w skrajnych sytuacjach, nie na co dzień.

Probiotyki


Jeśli wasz maluch ma brzuszkowe problemy, warto pomyśleć o regularnym stosowaniu probiotyków w kropelkach (Loggic +, Acidolac Baby, Dicoflor). Można je stosować już od pierwszych dni życia, są całkowicie bezpiecznie, a regularnie stosowane zmniejszą przynoszą bardzo dobre efekty.

Katar


Maluszek oddycha noskiem, dlatego bardzo ważne, żeby nie był zatkany. Warto więc mieć w domu wodę morską w sprayu izotoniczną, którą można stosować od pierwszych dni życia. Poza tym warto zaopatrzyć się w maść majerankową, którą smarujecie maluszkowi pod noskiem aby ułatwić oddychanie.

Niezbędnym gadżetem każdej mamy jest Katarek,żaden aspirator do nosa nie jest tak dobry jak ten. Żałuję, że Frankowi kupiła go tak późno, ponieważ jest genialny, świetnie czyści małe noski.

Odparzenia


Jestem przeciwniczką stosowanie jakichkolwiek kremów do pupki na co dzień. Gry Franek miał problemy z odparzeniami w lato, kupiłam mu pieluszki wielorazowe i wszystko szybko się unormowało. Niektórym maluchom wystarczą odpowiednio dobrane jednorazówki. Stosowanie na co dzień leków takich jak Sudocrem nie jest dobrym rozwiązaniem.

W mojej apteczce jednak znajdzie się miejsce na Tormentiol, krem na odparzenia, który stosuję w ostateczności i który potrafi zdziałać cuda w przeciągu jednej nocy.

Odkażanie


Przy niemowlaku warto mieć octenisept lub dużo tańszą i równie skuteczną wodę utlenioną. Trzeba również zaopatrzyć się w zestaw jałowych i niejałowych gazików, które przydają się w codziennej pielęgnacji maluszków.

Termometr


Każdy rodzic powinien zapatrzyć się w przynajmniej jeden termometr elektroniczny. Te najzwyklejsze są najbardziej dokładne. Jeśli chcecie też termometrbezdotykowe, pamiętajcie, że ich dokładność jest daleka od ideału. Są jednak proste w użyciu, nawet gdy maluszek śpi i pozwolą Wam określić, czy temperatura mu spada czy wzrasta pomimo podawanych leków.

Przy Franku kupiliśmy termometr do pomiaru uszny, ponieważ są dokładniejsze niż te bezdotykowe. Niestety zupełnie się nie sprawdził, pomiar temperatury przy jego pomocy u ruchliwego niemowlaka graniczył z cudem.

Inne


Sól fizjologiczna przyda się do higieny niemowlaka oraz do inhalacji.

Woreczki do pobierania moczu, ponieważ bardzo często gdy maluchowi coś dolega jedno z pierwszych badań jakie się przeprowadza jest właśnie badanie moczu, aby wykluczyć infekcję układu moczowego. Nie zaszkodzi wiec mieć w domy 3-4 sztuki woreczków do pobierania moczu.

Inhalator/nebulizator mam mieszane uczucia co do zakupu tego sprzętu. Nam przydał się przy Franiu dwa razy. Jeśli więc macie go od kogo pożyczyć, myślę że nie ma sensy w niego inwestować.

PODSUMOWANIE
Witamina K w kapsułkach 9 zł / 30 kapsułek
Kwas DHA + witamina D 12 zł / 30 kapsułek
Viburcol 19 zł
Windi 30 zł
Probiotyk 19 zł
Katarek 40 zł
Octenispet 17 zł
Sól fizjologiczna 6 zł / 20 sztuk
Gaziki jałowe 1,50 zł / 9 sztuk
Gaziki niejałowe 6 zł / 100 sztuk
Torebeczki do pobierania moczu 6 zł / 3 sztuki
Podsumowując ok. 250 zl + 316 zł

Na zielono zaznaczyłam rzeczy, które nie są niezbędne, ale można je znaleźć w niejednej niemowlęcej apteczce.

Jeśli czegoś tu jeszcze brakuje dajcie znać. Choć mam nadzieję, że jest wszystko, koszt i tak jest przerażający.

Lampka nocna dla dziecka

$
0
0



Ten niewielkich rozmiarów przedmiot stanowi bardzo ważną część dziecięcego pokoju i wbrew pozorom wcale nie łatwo go wybrać. Lampka do pokoju naszego malucha nie tylko musi spełniać szereg wymagań, ale także skraść serce waszego dziecka. Ma sprawić, że będzie się czuło w nocy bezpieczny w swoim łóżeczku.

Rozmiar

Nocna lampka powinna być niewielka i mieścić się w małych rączkach naszego szkraba. Aby w razie czego mógł ją przenieść z komody do łóżeczka lub zabrać ze sobą na nocne eskapady do toalety lub sypialni rodziców.

Sposób zasilania


Najlepszym rozwiązaniem są lampki zasilane akumulatorami z bazą, która stanowi ładowarkę. Równie ciekawym rozwiązaniem są takie, które mają zasilanie zarówno na kabel jak i baterie. Troszkę gorszym rozwiązaniem są lampki tylko na baterię, które zwykle rozładowują się w najmniej oczekiwanym momencie. Jednak i te są bardzo praktyczne, pozwalają maluchowi swobodnie się z nimi przemieszczać lub położyć obok siebie w łóżeczku. Wybierając lampkę dla Frania tych zasilanych na kabel w ogóle nie brałam pod uwagę.

Bezpieczeństwo użytkowania


Często o tym zapominamy, ale to jedna z najważniejszych cech każdej rzeczy, która znajduje się w pokoju naszego malucha. Aby lampka była bezpieczna musi spełniać kilka wymogów. Jeśli jest na baterię, powinny być one odpowiednio zabezpieczone, tak by maluch nie mógł ich sam wyjąć.

Kolejną kwestią jest źródło światła, tylko lampy LED nie nagrzewają się podczas długie użytkowania, dlatego są najlepsze dla dzieci. Nie można ich co prawda wymieć, ale mają bardzo długi okres użytkowania, są energooszczędne i nie tłuką się jak tradycyjne żarówki.

Ważna jest także odporność na małe rączki. Oczywiście lampka nie jest do rzucania, nie powinna jednak rozpaść się podczas pierwszego kontakty z podłogą na małe kawałeczki. Dlatego lampki robione są z tworzyw sztucznych.

Natężenie światła


Lampka nocna powinna dawać delikatne światło, tak aby nie zaburzać snu dziecka. Dlatego nie liczcie na to, że będzie się również świetnie sprawdzać do wieczornego czytania. Jeśli jednak chcecie mieć dwa w jednym, poszukajcie lampki z możliwością regulacji natężenia światła.

Czujnik ruchu lub dźwięku


Bardzo fajną funkcją są czujniki ruchu lub dźwięku, który włączy lampkę gdy maluch się w nocy obudzi. Dzięki temu przyzwyczajamy dziecko do spania w ciemności, jednocześnie zapewniając mu poczucie bezpieczeństwa.

Automatycznie wyłączanie


Wiele lampek nocnych posiada funkcję automatycznego wyłączania, gasną po 30 lub 45 minutach od momentu jej włączenia. Niestety często funkcji tej nie da się wyłączyć, dlatego moim zdaniem jest mało użyteczna. Każdy maluch ma czasem gorszą noc, boi się ciemności, wtedy brak światła nie jest wskazany. Przerażony maluch szybciej obudzi was płaczem, niż wstanie sam sobie włączyć lampkę.

Dodatkowe funkcje


Projektory – niektóre lampki mogą wyświetlać na suficie gwiazdki lub tęczę.
Kołysanki – są lampki z wgranymi utworami i takie które pozwalają na włączenie własnej muzyki. Funkcja szczególnie przydatna przy najmłodszych dzieciach, które zasypiają przy kołysankach.

Na koniec kilka ciekawych lampek nocnych, które skradną wasze serca.


2. Zazu Lou od 137 zł Mój HIT
6. A Little Lovely Company od 50 zł Mój HIT
8. Skip Hop Zoo od 85 zł
9. Baeba Pixie od 160 zł
16. Brother Maxod 130 zł

Ekspresowe ciasto jogurtowe

$
0
0



Idealne ciasto do robienia razem z dziećmi, szybkie i proste w przygotowania, a w dodatku pyszne. Robiłam je dawno temu zanim zaszłam w ciąże z Franiem i ostatnio sobie o nim przypomniałam, gdy mały łakomczuch męczył mnie od tygodnia o ciasto. Cała zabawa polega na tym, że wszystkie składniki do ciasta odmierzamy za pomocą kubeczka od jogurtu.


Składniki na ciasto jogurtowe


1 mały (150-200g) kubeczek jogurtu naturalnego
3 kubeczki mąki pszennej (ja dodaje razowej)
1 kubeczek cukru białego lub trzcinowego
1 kubeczek oleju roślinnego
3 jajka
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżeczka cukru waniliowego

Dodatkowo

Owoce
Cukier puder do posypania

Jogurt odlewamy do osobnej miseczki i myjemy kubeczek, żeby móc nim wszystko odmierzyć. Przesiewamy mąkę i mieszamy z proszkiem do pieczenia. Następnie dodajemy resztę składników, łącznie z jogurtem i delikatnie łączymy za pomocą łyżki. Spód tortownicy wykładamy papierem do pieczenia i przelewy do niej ciasto. Piekłam je w tortownicy Drommar z Ikei o średnicy 23 cm, może być też mniejsza.

Tortownicę wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180°C i pieczemy 30-35 minut, sprawdzając patyczkiem czy jest gotowe.

Do ciasta można dodać owoce zarówno na wierzch jak i do środka. Do pieczenia świetnie sprawdzają się jabłka, gruszki czy śliwki. Jeśli wolicie świeże owoce, możecie tak jak ja podać ciasto z malinami, borówkami.

Przygotujcie się na wielki bałagan w kuchni, świetną zabawę i pyszne ciasto. 


Sandini Sleepfix

$
0
0


Każdy rodzic podróżujący z dzieckiem samochodem marzy o tym, aby jego pociecha zasnęła i nie marudziła. Niestety podczas snu głowa malucha często opada i przyjmuje on pozycję, która ani nie jest wygodna, ani bezpieczna. Dlatego wielu rodziców decyduje się na zakup poduszki w kształcie rogala, która zazwyczaj zamiast pomóc, jeszcze bardziej wypycha głowę dziecka poza fotelik. Są i tacy, którzy w akcie desperacji „przywiązują” dzieciom głowy do fotelików, za pomocą fantazyjnych gumek. Tego typu wynalazki rodem z horroru na pewno nie poprawią bezpieczeństwa, mechaniczne przytrzymanie głowy dziecko podczas wypadku może mieć opłakane skutki.

Wydawałoby się zatem, że sytuacja jest beznadziejna, jednak firma Sandini znalazła rozwiązania i stworzyła poduszkę Sleepfix. Która stabilnie trzyma głowę malucha, nie wpychając jej z fotelik, a w razie ewentualnej kolizji rozpina się, ponieważ jest na rzepy. Nie jest to żadna zawansowane technologia, to po prostu świetny wynalazek, genialny w swojej prostocie. Właśnie takie rzeczy jako mama lubię najbardziej.

Bezpieczeństwo


Sandini Sleepfix składa się z dwóch poduszek, którymi obejmujemy szyję dziecka i zapinamy na rzepy.  Poduszkę jest przymocowana do fotelika na jeden z trzech sposobów w zależności od rodzaju fotelika i sposobu jego montażu w samochodzie. Mocowanie zapewnia stabilną pozycję poduszki, pewność, ze się nie ześlizgnie i nie przekrzywi w trakcie jazdy. Dzięki czemu poduszka utrzyma głowę malucha w pozycji pionowej przez cała podróż. Jednocześnie zapięcie na rzepy gwarantuje, że w trakcie wypadku poduszka nie przytrzyma głowy dziecka.
Sandini Sleepfix jest jedyną poduszką podróżną, która została przebadana przez instytut ADAC i zyskał jego akceptację.

Montaż poduszki Sandini Sleepfix


Sandini Sleepfix składa się z dwóch poduszek, które należy zamontować w foteliku samochodowym, zanim siądzie w nim dziecko. Wraz z poduszką dostajemy 2 zestawy montażowe pozwalające zamontować ją na 3 sposoby.

Montaż z przeciwwagą


Jest to najprostszy i najszybszy sposób montaży, jednak nie jest możliwy w każdym foteliku. Do poduszki na za pomocą pasków dopinamy woreczek z piachem, który następnie należy umieścić za fotelikiem. Na koniec ustawiamy poduszką tak, aby dopasować do pozycji dziecka.



Montaż na zagłówku


Załączone do zestawu paski zapinamy ciasno na zagłówku fotelika, następnie przypinamy do nich poduszki. Paski muszą być ciasno zapięte, tak aby nie mogły zjechać z zagłówka.


Montaż w otworach na pasy


Trzecim i biorąc pod uwagę budowę dzisiejszych fotelików najmniej popularny sposób montażu, polega na przewleczeniu pasków przez otwory od pasów fotelika. Po ich zamontowaniu dopinamy poduszki i dopasowujemy tak aby stabilnie trzymały główkę malucha.



Rozmiary poduszki Sandini Sleepfix


Poduszka produkowane jest w dwóch rozmiarach S dla dzieci od 9 miesiąca życia do 12 roku życia i XS dla dzieci od urodzenia do 18 miesiąca życia. Ponieważ jednak w fotelikach grupy 0 lub 0+ problem opadającej głowy w zasadzie się nie pojawia, warto od razu kupić poduszkę w rozmiarze S. Dzięki temu dostajecie produkt, który będziecie mogli używać przez kilka, a nawet kilkanaście lat.

Sposób czyszczenia Sandini Sleepfix


Każdy rodzić wie, że jest to bardzo ważna kwestia. Producent też o tym pomyślał, dlatego poduszkę można prać w 30°C. Mnie osobiście brakuje wymiennych pokrowców, które zapewniły by większą higieną użytkowania. Pokrowiec frotte byłby świetnym rozwiązaniem na lato, gdy dzieci w fotelikach strasznie się pocą.

Sandini Sleepfix nie tylko do fotelika


Poduszkę Sandini Sleepfix można bez problemu zamontować w każdym foteliku samochodowym, ale nie tylko. Świetnie sprawdzi się również w foteliku lub przyczepce rowerowej, w wózku oraz podczas podróży środkami transportu publicznego (pociągiem, autobusem, samolotem).

Podsumowanie


Poduszka Sandini Sleepfix jest jedynym takim produktem, który zapewnia bezpieczeństwo malucha podczas snu w samochodzie. Ma uniwersalny system mocowania i będzie służyć nawet kilkanaście lat. Ma jednak pewne minusy, o których muszę wspomnieć. Poduszka jest dostępna tylko w kilku sklepach w Polsce, a jej cena jest dość wysoka. W rozmiarze S dostaniecie ją jedynie w kolorze czarnym. Materiał z którego jest uszyta jest miły w dotyku, ale cała jest dość gruba i dziecko śpiąc w niej mocno się poci. I tutaj mały minus dla polskiego oddziały Sandini. W Niemczech dostępne są poduszki w wersji Outlast, które zapewniają termoregulację, dzięki czemu maluch się nie przegrzewa.


Sandini Sleepfix

Sandini Sleepfix



poduszka do fotelika

25 darmowych grafik do pokoju dziewczynki

$
0
0


 
Miało nie być słodko i różowo, ale przy dziewczynce się nie da. Odkąd wiem, że spodziewam się córeczki rozkochałam się w delikatnych pastelowych różach i fioletach. Widać to dość dobitnie w tym poście, jednak większość pokazanych poniżej plakatów, można pobrać w kilku kolorach, niektóre nawet w wersjach typowo chłopięcych.



























Wielka Makieta Kolejowa

$
0
0


makieta city



Mam w domu dwóch fanów kolei małego i dużego, dlatego wyprawa na Wielką Makietę Kolejową wystawioną na PGE Narodowym był świetnym pomysłem na niedzielne popołudniu. Każdy z nas znalazł na niej coś dla siebie.

Franek najbardziej zafascynowany był kolejką elektryczną, która stała przy wejściu na wystawę. Ledwo udało mi się wyciągnąć go do domu i to tylko dlatego, że dzieciaki wlazły w kolejkę i coś popsuły. Wykorzystałam więc szybko ten moment i namówiła Franka do wyjścia nim obsługa zdążyła ją naprawić. Muszę tu przyznać, że pracownicy na bieżąco naprawiali usterki, które niestety przy szalejących dzieciach się zdarzały.

Za raz za kolejką elektryczną znajdowały się stoły z zabawkami dla najmłodszych. Gdzie przedszkolaki szalały bawiąc się drewnianą kolejką i samochodzikami. Tutaj też musieliśmy spędziliśmy z Franiem sporo czasu.

Jeśli, więc uda Wam się przedrzeć przez 2 pierwsze atrakcje wreszcie traficie do sali z makietą. Wpierw jednak musicie przystanąć, przy przeuroczej malutkiej makiecie, na której ciuchcia jeździ pośrodku malowniczej wsi, a po drodze zatrzymuje się na niewielkiej urokliwej stacji. Makieta nie tylko przyciąga swoim bajkowym wyglądem, pozwala też większym dzieciom oraz dużym chłopcom posterować kolejką za pomocą tabletu. Każdy zwiedzający, choć przez moment może poczuć się jak dziecko z upragnioną zabawką w ręku.

Gdy w końcu dotarliśmy do właściwej makiety, wydał mi się z początku nieduża. Jednak gdy zaczęliśmy ją oglądać szybko zmieniłam zdanie. Makieta City robi niesamowite wrażenie, jest dopracowana w najdrobniejszym detalu. Są niewielkie stacje kolejowe i olbrzymie dworce, budynki przemysłowe oraz małe gospodarstwa, mosty kolejowe, rzeki i jeziora na który pływają łódki, góry, lasy, a nawet wesołe miasteczko. Pomiędzy tym wszystkim jeżdżą pociągi, które co chwila giną w tunelach, czasem nie sposób zgadnąć gdzie za chwilę wyjadą. Żaby maluchy szybko się nie nudziły, co chwila znajdziecie niewielki przycisk. Jednym włączycie syreny policyjne, innym nakarmicie kurki lub będziecie mogli posterować dźwigiem.

Makieta City jest wystawą wartą zobaczenia, na której każdy fan kolei, be względu na wiek znajdzie coś dla siebie. Zwiedzając ją spędziliśmy cudowne popołudnie i pewnie gdyby bilety były trochę tańsze zaglądalibyśmy częściej. Pojedynczy bilet kosztuje 23 zł, ulgowy 19 zł, rodzinny 2+2 18 zł od osoby, jedynie maluchy do lat 3 wchodzą za darmo. Gdy do ceny doliczycie 25 zł za parking na terenie stadionu koszt wycieczki 4 osobowej rodziny robi się niemały. Wypad co tydzień raczej odpada, ale pewnie jeszcze wybierzemy się na tą wystawę, nim makieta zniknie ze stadionu.

Jeśli już wybieracie się na PGE Narodowy warto sprawdzić, jakie inne atrakcje będą miały miejsce danego dnia. Gdy nie odbywają się wielkie masowe imprezy można wybrać się na zwiedzanie stadiony z przewodnikiem lub obejrzeć jego panoramę z punktu widokowego. Sama zwiedzałam stadion 4 lata temu i zrobił na mnie niesamowite wrażenie, muszę wreszcie wybrać się z Franiem. Wszystkie informację znajdziecie na stronie pgenarodowy.pl.


pge narodowy

makieta city

wielka makieta kolejowa

pge narodowy

wielka makieta kolejowa

wielka makieta kolejowa

Różowe inspiracje do pokoju niemowlaka

$
0
0
pokoik niemowlaka


Uwielbiam zmieniać coś w pokoiku mojego synka, przestawiać meble, kupować nowe dodatki. Czasem jeden drobny szczegół zmienia wszystko. Teraz przede mną stoi trudne zadanie, stworzenie wspólnego pokoju dla dwójki moich dzieci. Mam na szczęści jeszcze trochę czasu, ponieważ na początku Natasza będzie spała w naszej sypialni.

Pokój Frania jest niewielki, dominują w nim jasne kolory, aby optycznie go nie zmniejszać. Dodatki takie jak zasłonki, mata na podłodze, oświetlenie są w kolorze miętowym i szarym, zaś meble są białe. Dla Nataszki chcę w pokoju wprowadzić trochę różu, stworzyć taki jej własny dziewczęcy kącik. Początkowo marzyłam o lawendowym kolorze, ale niestety niewiele dodatków w tym kolorze udało mi się znaleźć. Zdecydowała się więc na delikatny, pudrowy róż, tak aby pokój nie stał się zbyt dziewczęcy. Chciałabym jednak, żeby z daleka było widać, który kącik jest Franka, a który Nataszy.

Meble dziecięce niezmiennie pozostaną białe, aby żadne kolor nie zdominował niewielkiej przestrzeni, postawię jedynie na kilka różowych dodatków. Na razie myślę o półeczce, lampce i kocyku. Marzy mi się również dywanik, plakat lub naklejka ścienna. Będę je kupować stopniowo, za każdym razie sprawdzając, czy nie przesadziłam z różem. Muszę pamiętać, że to pokój chłopca i dziewczynki.

Szukając dodatków stworzyłam swoją pierwszą tablicę z inspiracjami do pokoju małej księżniczki.

1 Dywan Zebra, Lorena Canals
2 Naklejka Lis Profesor, Dekornik
3 Fotel bujany Pleasure, Bellamy
4 Półka różowa w gwiazdki, Kids Concept
5 Rożek niemowlęcy MilkyWay, Color Stories
6 Lampa Bajkowy Las, Lamps&Co
7 Łóżeczko Elodie białe, Sauthon

Wszystkie te cudowności znajdziecie w sklepie internetowym StudioBarw.com

Viewing all 142 articles
Browse latest View live