Choć może trudno w to uwierzyć mamy z Franiem wspólne kosmetyki. Używamy ich zwykle na wyjazdach, żeby nasza torba była możliwie mała i co ważniejsze lekka. Skomponowanie takiego zestawy było łatwe, ponieważ mój synek nie jest już niemowlakiem, a na co dzień oboje nie używamy góry kosmetyków.
Pierwszym kosmetykiem, który zaczęliśmy razem używać jest płyn micelarny. Gdy Franuś się urodził miał swój własny z Mixa Baby, który w pewnym momencie zniknął ze sklepowych półek. Niestety okazało się, że był to jedyny taki kosmetyk dla dzieci. Franek miał już wtedy pół roku, dlatego wypróbowałam na nim swój marki Tołpa. I to był strzał w dziesiątkę, od tego czasu mamy już tylko jedne wspólny płyn micelarny.
Drugim naszym wspólnym kosmetykiem jest żel po prysznic marki A-Derma. Wpadł w moje ręce zupełnie przypadkiem na spotkaniu blogowym, sama pewnie bym go nie kupiła, nawet nie słyszałam wcześniej o tej firmie. Ponieważ nie zawiera mydła i parabenów, postanowiłam go wypróbować na wakacyjnym wyjeździe nad morze. Świetnie się sprawdził, dlatego teraz częściej z nami podróżuje. Jest bardzo delikatny i przyjemny dla skóry, pozostawia ją czystą i nawilżoną. Stosowałam go również jako szampon dla Frania i efekt był lepszy niż po niektórych produktach dziecięcych znanych marek.
Trzecim i ostatnim kosmetykiem, który razem stosujemy jest krem Bepahnten Baby, dla Frania na odparzenia, a dla mnie w sytuacjach awaryjnych jako krem do rąk. W praktyce jednak jest przez nas wyjątkowo rzadko używany, ale jak znam życie, byłby potrzebny gdybyśmy go ze sobą nie zabrali.
W lato do listy oczywiście należałoby jeszcze trochę dopisać, miedzy innymi krem z filtrem czy balsam po opalaniu. Kosmetyki dla dzieci, nie muszą mieć na opakowaniu wielkiego napisu baby. Czasem wystarczy spojrzeć na skład, żeby wiedzieć, czy dany produkt można stosować u malucha. Pamiętajcie, żeby przetestować kosmetyk w domu, nim zabierzecie go ze sobą na wyjazd. Uczulenie czy wysypka u waszego dziecka, to ostatnia rzecz z jaką chcecie walczyć na wakacjach.