Ubranka lupilu cieszą się bardzo dużą popularnością, ale czy zawsze opłaca się je kupować? My wypróbowaliśmy już praktycznie wszystko, dlatego postanowiłam napisać wam ich obszerną recenzję, zaznaczając, które z nich są warte uwagi, a które lepiej sobie odpuścić.
Body dziecięce – warto kupić.
Bodziaki z Lidla są z nami od samego początku. Przeszliśmy przez wszystkie rozmiary i jestem nimi nieustająco zachwycona. Są wykonane w 100% z przewiewnej i przyjemnej dla skóry bawełny. Minus jest tylko jeden z czasem zaczynają się wyciągać, ale zauważyliśmy to dopiero przy największych rozmiarach, które służą nam już od 8 miesięcy. Rozmiarówka jest standardowa, a pomysł z podwójnymi numerami (50/56, 62/68) szczególnie trafiony przy kupowaniu ubranek dla niemowląt, które bardzo szybko wyrastają ze wszystkiego.
Dres z welury – warto, ale bez szału.
Franuś miał dwa takie dresiki gdy był malutki. Są bardzo miękkie i przyjemne w dotyku, a cena jest tak niska, że żal nie brać. Bluzka ma guziczki przy kołnierzyku, więc łatwo się ją zakłada. Niestety jakość ich wykonania pozostawia wiele do życzenia. Nasze dresiki się pruły, a bluzki dość mocno rozeszły się po kilku praniach.
Pajacyk z weluru – warto kupić.
Nawet teraz używamy jednego takiego pajacyka do snu, gdy noce są zimne. Pajacyk jest ciepły i podobnie jakdresik przyjemny w dotyku. Minus jest taki, że nie ma dostępu do pieluszki, więc jest mało praktyczny przy niemowlętach, ale można go używać jako dodatkowej warstwy ubrania na jesienne spacery. Rozmiary pajacyków w Lidlu to jakaś loteria, każdy który kupowaliśmy był inny. Na szczęście żaden za mały nie okazał się za mały, raczej zdarzały się dużo za duże, jakby ktoś pomylił metki. W tym momencie mamy trzy, wszystkie w rozmiarze 86/92. Welurowy jest w sam raz, powoli Franio z niego wyrasta. Pozostałe dwa bawełniane są większe, z czego jeden nadal za duży.
Pajacyk z bawełny – warto, ale bez szału
Wykonane z przyjemnej, oddychającej bawełny, niestety, podobnie jak welurowe, nie mają łatwego dostępu do pieluszki i tak jak pisałam wyżej rozmiar jest nieprzewidywalny. Jeśli pójdziecie z dzieckiem na zakupy, warto przymierzyć do niego pajacyk przed wyborem, każdy wzór może mieć inną długość.
Cienki sztruksowe spodenki ze ściągaczami – warto kupić.
Nasze ukochane spodenki z Lidla, cienkie, miękkie, nie krępujące ruchów maluszka. Mieliśmy je chyba w każdy rozmiarze, teraz nosimy już ostatnią parę, gdyż Franek powoli z nich wyrasta. W przeciwieństwie do większości ubranek Lupilu, nie mają łączonych rozmiarów, a rozmiarówka jest standardowa.
Dwuwarstwowe sztruksowe spodenki – warto kupić.
Warto, choć nie tak bardzo jak te cienkie. Zewnątrz są wykonane ze sztruksu, zaś wewnętrzna część jest bawełniane, są bardzo ciepłe, niestety trochę krępują ruchy. Również nie mają łączonych rozmiarów, a rozmiarówka jest standardowa, warto kupić ciut większe, szczególnie, ze podwinięte wyglądają ładniej.
Bawełniane dresy – warto kupić
Nasze ulubione dresiki to właśnie grube bawełniane dresy Lupilu, w skład których wchodzą spodenki ze ściągaczami przy nogawce i bluza z kapturem. Lubimy je tak bardzo, że gdy Franuś wyrósł z jedne pary kupiłam mu drugą taką sama w większym rozmiarze. Materiał nie rozciąga się i nie rozchodzi podczas prania, poza tym są mega wygodne. Rozmiary są podobnie jak w bodziakach podwójne, ale dresik w rozmiarze 74/80 służył Faniowi jeszcze w te wakacje, gdy bodziaki już dawno były schowane.
Dwuczęściowa piżamka - nie warto.
Kupiłam Franiowi dwie takie bawełniane piżamki, obie w rozmiarze 86/92. Spodenki są w nich za długie i muszęje podwijać, natomiast koszulki się strasznie powyciągały, pomimo raptem kilku prań.
Rajstopki i skarpetki – warto kupić
Większość skarpetek i rajstopek w szafie Frania to właśnie Lupilu, mamy zarówno cienkie, jak i grube zimowe. Skarpetki zawsze kupuje w rozmiarze większym niż Franio nosi buciki, rajstopki natomiast to podobnie jak pajacyki, loteria rozmiarowa. Zwykle jednak trafiają się za duże niż za małe, ale czasem nawet z jednej serii dwie pary mają różne długości.
Bawełniane spodenki – nie warto.
Chyba, że macie małego grubaska w przeciwnym wypadku przestana waszym maluchom spadać z tyłka, gdy nogawki będą sięgać do pół łydki. Nie jest to tylko moje zdania, rozmawiałam z koleżankami, które mają córki w wieku Frania, i obie podzielają moje zdanie. Spodenki wykonane są z tej samej przyjemnej bawełny co bodziaki. Mamy kilka par w rozmiarze 74/80 i Franio w nich śpi.
Koszulki z długim rękawem – warto, ale bez szału
Bardzo lubię kolorowe bawełniane koszulki z Lupilu, szczególnie ich zimową wersję wykonana z ciut grubszej i milszej w dotyku bawełny w wygodnymi metalowymi zapięciami przy szyi (takimi jak stosuje się w bodziakach). Niestety koszulki w tej wersji dość mocno rozciągnęły się po praniu. Koszulki z cienkie bawełny nie są już tak przyjemne w dotyku, za to nie rozchodzą się po praniu. Rozmiary są podwójne i spójne z tymi, które mają body.
Podsumowując, bardzo polecam ubranka Lupilu, stosunek jakości do ceny jest bardzo dobry. Część niestety rozchodzi się w praniu, natomiast nie mechacą się i nie wyglądają jak szmatki po kilku założeniach. Wykonane są z przyjemnej, przewiewnej bawełny, co jest szczególnie ważne dla osób, których dzieci tak jak mój Franio mocno się pocą. Minusem jest fakt, że teraz co drugie dziecko ma ubranka z Lupilu, więc po pierwsze nie jest to nic oryginalnego, a po drugie Pani w żłóbku lub przedszkolu może pomylić ubranka i wasz maluch będzie latać w spodenkach kolegi. My je pomimo wszystko bardzo lubimy, choć czasem denerwuje mnie to, że często spotykamy maluchy ubrane w tą samą koszulkę lub bluzę co Franek.
W najbliższy poniedziałek w Lidlu będą dostępne ciuszki Lupilu, cała ofertę możecie przejrzeć znajdziecie tutaj.